Strona główna

środa, 22 września 2010

Forex - psychika twoim wrogiem, czyli jak wywalczyć 20% w dwa tygodnie

Mimo, że jest bardzo późno, postanowiłem napisać nieco o mojej grze na forex'ie właśnie dziś, ponieważ dziś przekroczyłem okrągłą kwotę 500 zł (oczywiście nie zysku, tylko na koncie;).
Zrobiłem 20% w dwa tygodnie!
Jeśli jednak czytaliście mój ostatni wpis bilansowy, to zapewne zauważyliście, że nie do końca byłem z moich poczynań forexowych zadowolony.
Dlaczego?
Dlatego, bo złamałem wszystkie swoje (i nie tylko swoje) zasady, których miałem się trzymać.

Zaczęło się od tego, że postanowiłem spróbować swoich sił w międzynarodowej grze ForexBall. Pomyślałem, że będzie to dobra okazja do potrenowania, bo ostatnio kiepsko mi na forex'ie szło. Niestety nie miałem zbyt wiele czasu (uroki pracy na etacie), ale można uznać, że spędziłem 3 dni śledząc w miarę na bieżąco rynek i zajmując na spokojnie odpowiednie pozycje. Przez te 3 dni moje konto powiększało się średnio o ok. 10% dziennie, czyli w sumie o ok. 30% O dziwo utrzymałem się w pierwszej setce w swojej dywizji (na ponad 700 osób startujących i mających do dyspozycji 2 tygodnie) i to bez większego wysiłku. Miałem ok. 90% wygranych pozycji. Zacząłem się wtedy zastanawiać co robię źle "w realu", po czym odpaliłem swoje prawdziwe konto i postanowiłem postępować podobnie jak w konkursie.

Jakie były moje obserwacje?
1) Szukając odpowiednich i wg mnie pewnych pozycji zadowalam się zaledwie 5 pipsami. W konkursie czekałem cierpliwie lub czasem zajmowałem się pracą nie patrząc nawet na kursy. Dzięki temu w ciągu dnia byłem w stanie zgarnąć kilkadziesiąt pipsów, bo nawet jeśli odchyłka była w drugą stronę, to była tylko chwilowa. W "realu" niestety emocje skłaniały mnie do zamykania pozycji przy czterech pipsach zysku, później trzech, dwóch, a na koniec nawet jednym. W sumie po całym dniu zyskiwałem zamiast 10%, jedynie 3%. !!! Zamykałem pozycje zbyt wcześnie !!!.
2) Otwierałem i zamykałem bardzo dużo pozycji na małym plusie. Wtedy powstało złudzenie dużej skuteczności, a tym samym podejmowałem coraz większe ryzyko. !!! Otwierałem zbyt wiele pozycji !!!.
3) Wtedy trafiała się pozycja, po której zajęciu rynek szedł w przeciwnym kierunku. Moja pewność gubiła mnie. Rynek leciał w drugą stronę, a ja zamiast ciąć straty, otwierałem kolejne pozycje, bo "wiedziałem", że rynek musi w końcu pójść w tę stronę co chcę. W konkursie nie miałem oporów przed poniesieniem straty, bo w końcu to tylko wirtualna kasa. !!! Nie ciąłem strat, tylko uśredniałem !!!
4) Musiałem wyjść z pracy, więc jak już byłem na minusie ok. 50 zł, to zacząłem otwierać przeciwne pozycje, żeby zatrzymać tę lawinę. Miałem w sumie 8 pozycji, które sumowały się do -50 zł. !!!Zamiast ciąć - zatrzymałem stratę!!!

Jak to się skończyło? Ano poszedłem po rozum do głowy. Popatrzyłem chwilę na to, co ja właściwie wyrzeźbiłem i uznałem, że w zasadzie to jest spora szansa, żeby te wszystkie pozycje się jakoś pozamykały. Wolałem jednak na to nie patrzeć, żeby znów nie namieszać. Poustawiałem niezbyt zachłanne "tejk profity", bez żadnych "stop lossów" i... poszedłem na bardzo długi spacer, a potem spać.

Na drugi dzień miałem konto powiększone ok. 8 procent i wszystkie pozycje zamknięte. Jak widzicie, więcej w tym szczęścia niż rozumu. A może to właśnie dzięki rozumowi, który na chwilę zadziałał bez zbędnych emocji?

W życiu rozpracowałem już wiele łamigłówek. Od sudoku, przez kostkę Rubika, szachy, aż do dość skomplikowanych projektów, ale forex wciąż mnie zaskakuje. Być może stwierdzicie, że z takim podejściem niedługo się wyzeruję, bo szczęścia nie można mieć wiecznie, ale po tym incydencie udało mi się grać zgodnie z moimi zasadami i dołożyłem kolejne 12% w tydzień. Niestety wiem, że im więcej wygrywam, tym zwiększa się moja pewność, a tym samym zmniejsza moja czujność. Być może niedługo znów trafi się jakiś feler, który unicestwi wszystkie te wyciułane pipsy ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz