Przechadzając się ostatnio brzegiem morza zacząłem się zastanawiać: ile właściwie w życiu kasy przepuściłem?
Ciężko jednoznacznie powiedzieć ile poszło na przyjemności, bo przecież duża część poszła po prostu na życie, wynajem dachu nad głową, przeprowadzki, itp. Pomyślałem jednak, że mogę sprawdzić jaka część dochodu zmaterializowała się na tyle trwale, że tworzy moją, tzw. wartość netto. Mam przecież dane dotyczące dochodów ze wszystkich lat. Wiem co posiadam. Oczywiście nie chciało mi się sumować co do grosza wszystkich wypłat, a także przeliczać ich po, w zasadzie nie wiadomo do końca jakich, kursach (bo zarabiałem w sumie w trzech różnych walutach). Odpuściłem sobie to co dorabiałem będąc w szkole średniej czy jakieś drobne kwoty zarobione na początku studiów. Wartość netto też dość ciężko określić z dużą dokładnością (ale na pewno pomógł mi program GnuCash). Obliczenia były zatem obarczone sporym błędem, ale myślę, że z grubsza pokazują, że mimo dość luźnego podejścia do życia zawsze wydawałem mniej niż zarabiałem.
Oceniłem, że moja wartość netto to ok. 20-22% całości dochodu netto. Teraz mam kolejny dylemat: czy te 20% to dużo, czy mało? :-)
Zastanawialiście się kiedyś jaki jest stosunek wartości Waszych aktywów do całkowitego dochodu netto lub przynajmniej jaka część comiesięcznego dochodu idzie na budowanie tychże aktywów?