Strona główna

sobota, 30 stycznia 2016

To były ciężkie dwa lata... ale cel zrealizowany.

Cel pierwszy

Po 15 miesiącach budowy udało nam się wprowadzić do naszego domu. Mam nadzieję, że ciężki i najbardziej stresujący czas jest już za mną. Wprawdzie dom ten pochłonie jeszcze dużo pieniędzy i pracy, ale w środku w zasadzie jest gotowy. Budżet oczywiście został przekroczony o ponad 10%, ale pocieszam się tym, że norma to podobno 30%. 

Dom chyba wyszedł nieźle, bo jeden z podwykonawców przyjechał tutaj kiedyś z architektem, a ten pytał się kto nam to projektował. Jak się dowiedział, że wybudowaliśmy dom z typowego projektu jaki jest do kupienia na rynku, a wnętrza w większości obmyślaliśmy sami, to mocno się zdziwił. 

Teraz tylko 30 lat i będzie spłacony ;-)

Cel drugi

Plan od początku był taki, by nie sprzedawać mieszkania, ale je wynająć. Plan był też taki, by wyprowadzić się we wrześniu, bo wtedy za mieszkanie można dostać dobrą cenę, bo tysiące studentów szukają mieszkań. Nic z tego. Do domu wprowadziliśmy się dopiero w listopadzie i od razu dałem ogłoszenie o mieszkaniu. Oprócz dwóch telefonów od agentów nieruchomości był tylko jeden telefon od osoby prywatnej. Grudzień to generalnie martwy sezon, ale... dzięki temu jednemu telefonowi udało się wynająć mieszkanie. Być może za mniejszą cenę niż by to miało miejsce we wrześniu, ale najważniejsze jest to, że mieszkanie się spłaca, rachunki są pokrywane, a do tego co miesiąc zostają jeszcze trzy stówki. No chyba, że PiS rozpieprzy coś jeszcze bardziej i euro skoczy jeszcze bardziej, to będzie zostawało mniej, bo kredyt mam w euro. Póki co jest w miarę bezpiecznie.

Co dalej z moimi finansami?

W pierwszej kolejności muszę kontrolować koszty. Przeprowadzka do nowego domu to ciągłe potrzeby. Bo tu coś brakuje, bo tam trzeba coś dokupić... Muszę na to uważać. Od poprzedniej wypłaty zapisuję wszystkie wydatki i na razie wygląda to słabo, więc trzeba to unormować. Poza tym przydałby mi się jakiś program do zapisywania wydatków. Póki co robię to w excelu, co nie jest wygodne. Jeśli zna ktoś coś fajnego na ajfona, to dajcie znać.

Druga sprawa, to muszę wyzerować chwilowe zadłużenie, które powstało na końcówce budowy (oprócz kredytu hipotecznego) i plan jest taki, by uporać się z tym długiem do marca. 

Trzecia sprawa to mieszkanie. Musi w ciągu roku wyjść na plus, bo na razie wyszło trochę kosztów związanych z przygotowaniem go do zamieszkania. Trzeba było je umeblować, bo większość mebli zabraliśmy do domu. Mam nadzieję, że znajdę czas, by napisać osobny wpis o wynajmowaniu mieszkania, kosztach, przychodach, problemach, itp.

Jakie cele na kolejne lata?

Muszę to jeszcze dobrze przemyśleć, żeby cel był jasno określony i mierzalny. W tej przeprowadzkowo-świąteczno-noworocznej gorączce nie miałem do tego głowy. Dzieciaki też się nam ostatnio pochorowały. Jeden wylądował w szpitalu. W takich chwilach nie myśli się o planach finansowych na kolejny rok. 

Jeśli sytuacja na to pozwoli fajnie by było zrobić jakiś poważniejszy i rozpoznawalny na świecie certyfikat. Firma mi pewnie za to zapłaci, więc pozostaje głównie kwestia czasu i motywacji. Poza tym muszę utrzymywać dobry poziom w robocie, bo wstępnie mam już obiecany awans, ale niestety dopiero za rok. Podwyżka, którą dogadałem powinna pokrywać połowę raty za dom, więc dość mocno mi ulży :-)

Tak więc na razie nie ruszam celu na prawym panelu bloga, ale mam nadzieję, że w ciągu miesiąca lub dwóch jakoś się określę co do mojej najbliższej przyszłości i wyznaczę coś sensownego, co następnie zrealizuję.

Z pozdrowieniem dla tych, którzy tu jeszcze zaglądają :-)

14 komentarzy:

  1. Gratulacje. Nas prawdopodobnie tez czeka wynajem naszego mieszkania za jakiś czas. Zastanawiam się w jaki mieście jest to Wasze? Póki co to nie możemy znaleźć mieszkania, które sami będziemy wynajmować w rodzinnej miejscowości (przeprowadzamy się z Wrocławia do małego miasta, szalony pomysł możnaby rzec :))

    OdpowiedzUsuń
  2. @Qulin
    Dzięki :-)

    @Darek M.
    Poznań. My rozważaliśmy swego czasu przeniesienie się do małej miejscowości dalej od Poznania, ale ostatecznie wylądowaliśmy na wsi pod Poznaniem, która powoli też rozrasta się do wielkości małego miasteczka.

    Jak się ma dzieci, to przeniesienie się do małego miasta wcale nie jest szalone. Przynajmniej spokojniej człowiek żyje :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. życzę powodzenia, bardzo mi się podoba twoja koncepcja

    OdpowiedzUsuń
  4. Stabilizacja życiowa osiągnięta :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda bloga, szkoda nowych wpisów, bo żyjemy w naprawdę ciekawych czasach...

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratuluję z powodu nowego mieszkania. Początki nigdy nie są łatwe, powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrócę, wrócę. Na pewno czasem coś napiszę. Krystian ma rację, że żyjemy w ciekawych czasach. Aczkolwiek wolałbym, aby te czasy były takie jak kilka lat temu, a nie takie jak teraz. Szczerze mówiąc kusi mnie czasem napisanie trochę o sytuacji politycznej i jak ja na to patrzę, tylko wtedy odbiegłbym znacznie od tematyki bloga. Póki co zbieram się ciągle do napisania o moim wynajmowanym mieszkaniu, ale jakoś weny brak. Cała wena poszła póki co na blog budowlany na muratorze :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie daj się znajdź czas i pisz !

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje, realizacja tego celu do którego również dążą cały czas jeszcze przede mną. Przyznam jednak szczerze że nie do końca jestem przekonany czy inwestować swoje pieniądze w budowę czy zakup domu, czy może jednak wybrać opcję - mieszkanie. Wiadomo, ta druga to koszt przynajmniej o połowę niższy. Mieszkam w małej miejscowości gdzie ceny zakupu mieszkania to max 150-160k za mieszkanie 3-pokojowe. Wiadomo, dom to większa wygoda ale też i obowiązek i drugi powód dla którego zaczynam się zastanawiać na kwestią domu. Lubimy często wyjeżdżać, a w takiej sytuacji znowu wszystko przemawia na korzyść zakupu mieszkania..

    OdpowiedzUsuń
  10. Po roku mieszkania w domu mogę stwierdzić, że jeśli nie lubisz prac przydomowych typu ogród, jakieś małe naprawy, itp. i nie masz kasy na zatrudnianie ogrodników i innych fachowców, to nie ma to raczej sensu. Ja nie rozumiem ludzi, którzy mieszkają obok mnie i w zasadzie w ogóle z tego domu nie wychodzą i nic przy domu nie robią.

    A jeśli chodzi o wyjeżdżanie - z domu można tak samo wyjechać jak z mieszkania ;-) Tylko z domu już się tak bardzo nie chce wyjeżdżać, bo wiosną i latem człowiek i tak czuje się jakby był ciągle na wakacjach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Najważniejsze, że się udało :D

    OdpowiedzUsuń