Strona główna

niedziela, 22 kwietnia 2012

Odkładam mniej - dlaczego?

Ostatnio informowałem o zmianach w dokładaniu do portfela. Zamiast dokładać stałą kwotę, będę dokładał tyle, ile będzie brakowało do 1700 zł po zsumowaniu wszystkich pozostałych źródeł dochodu. Czas na wyjaśnienia.

Bodziec do zmiany

W ciągu ostatniego miesiąca przeprowadziłem na różnych blogach kilka mniejszych, a także dwie nieco większe dyskusje. Jedna z nich miała miejsce tutaj i jak to często bywa partnerem do tej dyskusji był mój, jak na razie największy, krytyk - Marcin :-)

W dyskusji tej Marcin zasugerował mi m.in. to, że:
- spocząłem na laurach
- że zarabiam minimalną europejską pensję (aczkolwiek nigdy nie podałem i nie podam wysokości moich zarobków z etatu), którą przecież każdy może wyciągnąć, jeśli tylko wyjedzie na zachód i będzie robił najprostszą pracę fizyczną
- że szczycę się tym jakie to zajebiste życie prowadzę.

Zazwyczaj starałem się, by opinie innych osób na mój temat jak najmniej wpływały na moje życie, ale nie ukrywam, że zawsze ciekawiło mnie jak odbierają mnie inni. Tym razem te opinie jakiś mały wpływ na moje działanie jednak miały. Jaki? Oczywiście odwrotny :-)

Nie, to nie na złość Marcinowi zmniejszam dopłaty do portfela. Sprowokował mnie on jedynie do zrobienia ruchu, o którym dawno myślałem.

Czynnik motywacyjny

Ludzie gromadzą oszczędności w różnych celach i różne są czynniki motywujące ludzi do zarabiania pieniędzy. Jak się okazuje wiele osób widząc mój blog ma na pierwszy rzut oka wrażenie, że jestem zaślepiony pieniędzmi i moim głównym celem życia jest uzbieranie miliona. Otóż nie. Nie umiem zarabiać pieniędzy dla pieniędzy. Zarabiam, by coś w życiu za te pieniądze robić. Czasem by coś mieć - owszem, ale głównie jednak robić. Jeździć, zwiedzać, fotografować, uprawiać sport, spotykać się z ludźmi w ciekawych miejscach, itp., itd. Spędzać życie aktywnie.

Co da mi zmniejszenie dopłat? Większą motywację. Jeśli zarobię z innych źródeł niż praca więcej pieniędzy, to będę miał więcej pieniędzy z pensji na przyjemności. Proste i logiczne. Takie odkładanie stałej kwoty mogło rzeczywiście wyglądać na spoczęcie na laurach (chociaż Marcinowi raczej chodziło o to, że nie żyję za 200 zł/miesiąc, by odkładać całą resztę). Odkładanie stało się rutyną, a za rutyną niekoniecznie przepadam. Jednych może cyferki na koncie motywują. Mnie niekoniecznie.

Tylko co z milionem? Przecież jeśli podzielę pozostałą do miliona kwotę na 1700 zł, to uzbieranie zajmie mi jakieś 47 lat. Jest duża szansa, że tego nie dożyję.

Efektywność

Na to właśnie słowo kładłem od zawsze największy nacisk. Gdy moi znajomi trzaskali w pracy nadgodziny, by przypodobać się szefom ja starałem się zrobić jak najwięcej w 8 godzin. Gdy inni starali się jak najwięcej zaoszczędzić, ja starałem się więcej zarobić. Gdy nie widziałem możliwości w jednym miejscu, wyruszałem w drugie. Wzrastała moja efektywność i wzrastały moje zarobki. Na początku wzrastały bardzo szybko, później nieco wolniej. Przez ostatni rok wzrosły o ok. 20%. Zaledwie o 20%, bo jak się okazuje moje zarobki od początku mojej pracy zawodowej (na umowę o pracę - nie liczę prac wakacyjnych, czy dorywczych podczas studiów) wzrastały średnio o 132% rocznie.

A co z efektywnością moich pieniędzy w portfelu? Spójrzmy na kilka wykresów.

Na pierwszym widać, że całkowita wartość portfela (wyższa linia) jest niewiele większa od wpłat własnych (niższa linia).
 

Na drugim przedstawiam dochody ze źródeł innych niż etat w kolejnych miesiącach (niższa linia)oraz skumulowane (wyższa linia).


Jak widać czasem był jakiś wyskok spowodowany przypadkowymi dochodami na giełdzie (które i tak zapewne zostaną za jakiś czas zniwelowane stratami), ale generalnie niewiele się zmienia.

Niestety wykres skumulowanego dochodu nie wygląda na wykładniczy. Bardziej przypomina prostoliniowy. Dlatego właśnie chcę się skupić mniej na odkładaniu, a bardziej na efektywności inwestycji. Nie ukrywam, że pewne nadzieje wiążę z kokosem, bo niestety na giełdzie jestem słaby, a intratnych pomysłów na biznes w mojej głowie brak. Nawet jeśli jakiś pomysł na biznes mam, to nie wygląda on na tyle dobrze, by miał przyćmić moje dochody z etatu.

Jak już pisałem w poprzednim wpisie, nowy model portfela zakłada nieco większe ryzyko. Ryzykuję więcej pieniędzy na kokosie. Nie tylko odsetki jak było do tej pory, ale też 1/3 dokładanej kasy wędruje w pożyczki. Z moich dziwnych wyliczeń wynikło, że mniej więcej po 5 latach powinienem zarabiać z odsetek ok. 1700 zł i przy dalszym rozwoju w tym tempie jestem w stanie osiągnąć milion sporo przed emeryturą. Jeśli po 5 latach okaże się, że nic z tego nie wychodzi, to trzeba się zastanowić poważnie nad odpuszczeniem tego przedsięwzięcia. Chyba, że w międzyczasie wymyślę jakiś inny, efektywny sposób pomnażania pieniędzy.

Po prostu - kasa jest po to, aby odpowiednio pracowała, albo po to, by ją wydać. Nie ma sensu trzymania wszystkiego na lokatach, bo realnie, uwzględniając inflację, zarobi się na tym jakiś jeden procent. Procent z miliona to 10 tys. To nawet nie jest tysiak na miesiąc. Dlatego właśnie "melon" nie jest moim głównym celem, bo może się okazać, że spędzę życie na dążeniu do czegoś, co nie da mi tego, czego oczekuję. To lepiej już wydać te pieniądze na ładny dom z ogródkiem, by uprawiać marchewki i pogodzić się z tym, że są ludzie, którzy potrafią obracać pieniędzmi i tacy, którzy tymi pieniędzmi obracać nie potrafią.

Tak naprawdę z miliona można żyć gdy efektywność inwestycji wynosi jakieś 15-20%, tylko pytanie, czy po jego osiągnięciu będę chciał zrezygnować z pracy? Może się okaże, że z etatu będę wtedy wyciągał nadal znacznie więcej.

Tak zatem wygląda plan na najbliższą przyszłość blogowego portfela. Jeśli coś mi się w głowie znów dziwnego urodzi, to nastąpią zmiany.

Co do kilku komentarzy proponujących powstrzymanie się od zwiększania poziomu życia i "przyciskania", by odłożyć więcej (zwłaszcza, że dostałem ostatnio podwyżkę) ogłaszam wszem i wobec, że nie zwiększam poziomu życia :-) Macierzyński się kończy. Zaczyna się wychowawczy. Będę zatem utrzymywał (włącznie ze mną) 3 osoby. Poza tym żywotność kilku przedmiotów codziennego użytku w moim domu dobiegła  końca i niestety trzeba zakupić nowe. Do tego dochodzi ubezpieczenie mieszkania, samochodu i kilka innych wydatków, które rysują wiosnę w średnio kolorowych barwach. Ale damy radę! W sumie to chyba powinienem trochę ponarzekać tak jak to robią wszyscy wkoło, bo jak tylko piszę, że żyję przeciętnie i normalnie, to ludziom się wydaje, że szastam kasą na lewo i prawo ;-)

Zatem jeśli ktoś chce mi zarzucać spoczęcie na laurach, to mogę dyskutować w tym temacie jedynie z osobami niezależnymi finansowo, które same dbają o własny dach nad głową i najlepiej przynajmniej częściowo odpowiadają też za innych swoich bliskich, a nie korzystają z ich pomocy:-)

17 komentarzy:

  1. Fajny post ;-)

    Powodzenia, ciekawe ile zaraz pojawi się nieszczęśliwców, którzy powiedzą, że "Ty to masz szczęście " - życie na luzie to jest właśnie to.

    Pozytywne myślenie oraz usposobienie na co dzień przekłada się na więcej kasy i szczęście.

    Czekam na kolejne wpisy, Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie Twoje wpisy prezentowaly punkt widzenia osoby, ktora jest wyksztalcona, dobrze zarabia i nie ma zamiaru skapic tylko zyc.

    Oszczedzanie i rozsadne zarzadzanie pieniedzmi to jedno, ale nie mozna przeginac, trzeba tez zyc. No chyba, ze ktos lub siedziec w domu przed komputerem i podziwiac jak rosnie wirtualna kupka pieniedzy na koncie bankowym.

    Ja prawie nie pisze na blogu, bo za bardzo nie mam o czym. Tryb zycia zmienil mi sie troche i jakby to powiedziec, nastapila wlasnie inflacja kosztow. Ale mam za to wspomnienia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "ktos lub siedziec w domu przed komputerem i podziwiac jak rosnie wirtualna kupka pieniedzy na koncie bankowym"

      Można to lubić, chociaż ostatnio ja nic nie lubię, ale ogólnie to właśnie robię i lubię.

      Usuń
  3. @Qulin - nie zawsze mam optymistyczne podejście. Problem jest taki, że im człowiek bardziej chce czegoś, a nie może, to narasta stres. Przyznam, że jeszcze parę miesięcy temu trochę byłem podirytowany faktem, że chciałbym dużo rzeczy zrobić, ale brakowało czasu. Teraz z kolei przyszła wiosna i ważniejsze jest pójść z synem na spacer. Ale wiem też, że to taka sinusoida i za jakiś czas będę znów myślał: mogłem dużo zrobić kosztem życia prywatnego i nie zrobiłem. Staram się jednak nie dać zwariować przez takie skrajne myślenie i trzymać jakiegoś punktu równowagi.

    Poza tym ja nie spodziewałbym się wpisów typu "Ty to masz szczęście", tylko raczej typu: "łatwo ci mówić jeśli zarabiasz więcej niż przeciętni Polacy". Internet w większości przypadków nie jest przyjaznym miejscem :-)

    @Richmond - właśnie zauważyłem, że "przygasłaś" z wpisami, a jeśli już coś się pojawia to zazwyczaj jest to temat typowo "wyspiarski" :-)
    U mnie też ostatnio koszty wzrosły, ale głównie za sprawą dziecka. To dopiero zmienia tryb życia! Nie da się ukryć, że osiadłem :-p Zastanawiamy się jak się zorganizować w jakąś dalszą podróż, bo na razie najdalsze wojaże z maluchem to ok. 600 km.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weszlam w tryb: nieustajace wakacje :-)

      Usuń
    2. Gratuluję :-) Może warto o tym napisać na blogu?

      Usuń
  4. Dzisiaj skomentowałem stary post u blofiego pod którym się wypowiadałeś i pośrednio pokrywa się on z tym co chciałem tutaj napisać:
    http://www.blofi.pl/2011/09/15-pozeraczy-naszych-pieniedzy.html

    Mi też podoba się Twoje podejście i samemu staram się postępować podobnie. Kasa dla samej kasy nie ma żadnego sensu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedz to Bufetowi :D

      może małe kwoty nie mają sensu, ja tam wole mieć 5-6zer na koncie za XXlat niż nie mieć.

      Sprawa jest taka, że dla niektórych 1700zł to nadal będzie 140%-150% wypłaty albo i więcej, i muszą odkładać więcej niż zarabiają by coś tam uzbierać. A dla niektórych jest to niemożliwe. A Ci co mają taką możliwość to to czy odłożyli by całą wypłatę z 1500euro czy zł nie ma różnicy. Potem widzą że ktoś odkłada 15% pensji i też ma tyle. Taki ktoś pisze o milionie który mógłby osiągnąć w 10lat, ale pojawia się problem, ma już ponad 30lat. A dlaczego jak się zaczyna karierę zawodową zarabia się 6x mniej niż 30latki, czy dlaczego emerytura jest na stare lata a nie do 40tki to mnie nie pytaj. W końcu ma się dosyć, widzi się jedynie zmieniające się cyferki, kwoty kiedyś wydawały się ogromne zmieniają się jedynie w marne i nudne cele. Następuje wypalenie często nazywane efektem jojo i wydaję się całą kasę na bzdety. Pół biedy jeśli kupi się coś dużego jak np. ziemię i dom.

      Tak więc kasa dla kasy ma sens, tylko wtedy kiedy wiemy, kiedy powiemy stop, kiedy mamy dobry plan (np. teraz oszczędzamy na maksa, potem 50%/50% potem 10%/90%, potem nic, tylko inwestujemy itd).

      Ja śmiało mogę napisać że moja praca nie miała żadnego sensu, została częsciwo przepalona, częściowo wydana na rodzica/wspólną egzystencję i odłożona w 90% na konto. 1,5 roku non stop bez snu wychodzi na to, że przepracowałem by mieć tyle na koncie i tego nie ruszyć głupie nie?

      Otóż nie, mogę 5lat zrobić sobie wolnego i dłubać w nosie, lub wybierać 250zł mc odsetek, lub kupić kawalerkę, lub samochód, lub otworzyć firmę bez dotacji, lub dokładać 100zł mc i mieć 300tys po 2 dekadach.

      Nie dla każdego to ma sens, dziś przecież nie trzeba się zarzynać można wziąć kredyt i spłacać 40lat, pozwiedzać świat, firmę otworzyć na dotację, żyć nie umierać... nie ma sensu się zarzynać!

      Ja tam chcę mieć 5zer na koncie do 30tyki, zarabiać z domu, inny chce mieć 2 dzieci i dobrą pracę!, każdy jest inny!!

      Usuń
  5. Od tej sumy co masz, 21 lat po 1700zł x 6% w skali roku, gdyby to było netto i konto oszczędnościowe, wtedy zadziała procent składany: http://www.zyciena100procent.pl/kalkulator.html więc 47lat to przegięcie, no chyba, że 6% nie liczysz bo Inflacja, wtedy uzbierasz 6mln zł :D wartych +-milion...
    Jeśli naprawdę jesteś w stanie trzymać się tej sumy przez 21lat, to trzeba by jakieś obliczenia w excelu zrobić, gdzie powinieneś być każdego roku i ewentualnie różnicę dopłacić. Swoją drogą cwane posunięcie, i kwota z dupy jak w bitcoin te 21M ;) Czemu 1700zł, a nie 1500? czy 2000 to ma związek z 20tys rocznie i zaokrągleniem czy końcówką wypłaty?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może to i kwota z dupy. Z mojej dupy. Tak samo jak twoje 70 tys. jest wzięte z twojej dupy ;-)

      Dwa dni ogarniałem Marcinie co właściwie tu i na swoim blogu napisałeś. Albo jestem niekumaty, albo piszesz strasznie chaotycznie. Jakiś natłok myśli wyrzuconych z siebie bez większego ładu i wbrew przyjętym regułom gramatycznym, ale chyba mniej więcej wiem o co ci chodzi.

      Widzę, że chociaż w jednym się zgadzamy. Mianowicie zaczynasz zauważać jak ważna jest stopa zwrotu, czyli de facto efektywność, o której napisałem.

      Nie rozumiem jednak tego fragmentu z twojego bloga:

      "Otóż gdyby moi rodzice od moich narodzin odkładali marne co prawda (...) jedyne 100zł, bez zbędnego wysyłko jakim było zmarnowanie 1,5roku życia w pracy (tyle wychodzi bez snu 24h/d aby z praktyk/potem pracy i lekko ponad minimalnej krajowej odłożyć mój portfel) uzbierać na 25urodziny 70'000.00 PLN"

      Twoi rodzice zarabiali przez całe twoje życie na twoje utrzymanie i z tego co się zorientowałem, nadal dają ci dach nad głową, a ty masz do nich pretensje, że nie odłożyli ci 70 tysiaków? Typowe, polskie, roszczeniowe podejście. A z jakiej racji mają to robić? Dali ci wszystko co jest ci potrzebne do życia.

      I jeszcze pytania dotyczące tego fragmentu:
      "Ja tam chcę mieć 5zer na koncie do 30tyki, zarabiać z domu, inny chce mieć 2 dzieci i dobrą pracę!, każdy jest inny!!"

      Może nieco prywatne, więc nie musisz odpowiadać: masz dziewczynę? Czy planujesz do końca życia być sam ze swoimi zerami na koncie? :)

      Usuń
  6. Żyjesz Melonmaker? Czekamy na coś nowego na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawe wnioski. Ja działam w podobny sposób. Nie odkłam ile tylko się da tylko część zysków z odsetek przeznaczam na drobne przyjemności. Np. za część ubiegłorocznych zysków z odsetek http://najfundusze.pl/raport/advanced/9300000/900/250000/12#content wybrałem się na wakacje w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  8. żyję xamriks, żyję :-) coś się wkrótce pojawi.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba ten blog. W końcu mogę poczytać informacje, które przydadzą mi się w życiu codziennym. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, ale tak naprawdę to ten komentarz jest w ramach własnej reklamy, tak?

      Usuń
  10. tylko efektywne oszczędzanie ma sens, chowanie do skarpety nam tego nie da

    OdpowiedzUsuń
  11. To co się dzieje ze stopami procentowymi to jakas paranoja! Kiedy znów zarobimy na depozycie bankowym? http://burzamozgow.soup.io/

    OdpowiedzUsuń