W lutym ponownie nie wydarzyło się zbyt wiele. Giełda po wyrysowaniu małej górki znów zastanawia się, czy polecieć znów w dół, czy jednak może trochę do góry. Ja obstawiam raczej kierunek południowy, więc do giełdy mam dystans. Odsetki są minimalnie mniejsze niż w zeszłym miesiącu, a to za sprawą dwóch czynników. Pierwszy - krótszy miesiąc. Drugi - przewalutowanie części pieniędzy.
Drugi z czynników wpływał i wpływa na odsetki w moim portfelu dość często. O co w tym chodzi? Posiadam kredyt hipoteczny w euro i zazwyczaj gdy euro jest w jakimś lokalnym dołku kupuję więcej waluty, nawet za pieniądze z blogowego portfela. W kolejnych miesiącach spłacam raty z tych oszczędności, a do portfela blogowego wraca większa część wypłaty niż jest to w założeniu portfela blogowego. W ten oto sposób bronię się przed spłacaniem kredytu gdy euro jest na górce. Po perypetiach z frankiem i masową dostępnością kredytów w CHF kilka lat temu, większość ludzi boi się kredytów walutowych i nasłuchałem się sporo negatywnych opinii na temat tego co robię w momencie brania kredytu. Tak samo nasłuchałem się pytań przez ostatnie miesiące na temat tego jak się miewa mój kredyt, gdy euro wybijało kolejne maksima aż do 4,5 PLN.
Zatem jak się miewa mój kredyt i czy żałuję, że go wziąłem?
Absolutnie nie żałuję. Oprocentowanie jest znacznie mniejsze niż kredytu w złotówkach (ok. 3%). Brałem go na górce 3 lata temu i to zabezpieczanie się w lokalnych dołkach pozwoliło mi na przetrwanie zeszłorocznej zwyżki. Do tej pory, przez te 3 lata, zapłaciłem jedynie 2 raty powyżej kursu, przy którym brałem kredyt, a sporą część rat spłaciłem po kursie nawet 6% niższym. Cieszę się, że euro wróciło na niższe poziomy i przymierzam się ponownie do większych zakupów waluty. Może to zatem wpłynąć na odsetki moich lokat w kolejnych miesiącach.
Drugi z czynników wpływał i wpływa na odsetki w moim portfelu dość często. O co w tym chodzi? Posiadam kredyt hipoteczny w euro i zazwyczaj gdy euro jest w jakimś lokalnym dołku kupuję więcej waluty, nawet za pieniądze z blogowego portfela. W kolejnych miesiącach spłacam raty z tych oszczędności, a do portfela blogowego wraca większa część wypłaty niż jest to w założeniu portfela blogowego. W ten oto sposób bronię się przed spłacaniem kredytu gdy euro jest na górce. Po perypetiach z frankiem i masową dostępnością kredytów w CHF kilka lat temu, większość ludzi boi się kredytów walutowych i nasłuchałem się sporo negatywnych opinii na temat tego co robię w momencie brania kredytu. Tak samo nasłuchałem się pytań przez ostatnie miesiące na temat tego jak się miewa mój kredyt, gdy euro wybijało kolejne maksima aż do 4,5 PLN.
Zatem jak się miewa mój kredyt i czy żałuję, że go wziąłem?
Absolutnie nie żałuję. Oprocentowanie jest znacznie mniejsze niż kredytu w złotówkach (ok. 3%). Brałem go na górce 3 lata temu i to zabezpieczanie się w lokalnych dołkach pozwoliło mi na przetrwanie zeszłorocznej zwyżki. Do tej pory, przez te 3 lata, zapłaciłem jedynie 2 raty powyżej kursu, przy którym brałem kredyt, a sporą część rat spłaciłem po kursie nawet 6% niższym. Cieszę się, że euro wróciło na niższe poziomy i przymierzam się ponownie do większych zakupów waluty. Może to zatem wpłynąć na odsetki moich lokat w kolejnych miesiącach.
Odsetki od kokosa natomiast rosną. Wprawdzie kokos podczas spłaty zalicza najpierw spłatę całkowitą kapitału, a dopiero potem odsetek (i tak samo będę robił ja w blogowym portfelu), ale jeśli podzieliłbym spłaty na równe raty składające się z części kapitałowej i odsetkowej to można przyjąć, że mam już ponad 35 zł odsetek miesięcznie z tego źródła. Gdyby nie dwóch spóźnialskich, to byłbym bardzo z kokosa zadowolony.
Na koniec standardowy obrazek pt. skąd się wzięły moje pieniądze.
50 k zbliża się bardzo szybkimi krokami, a na giełdzie w Twoich inwestycjach nic się nie zmieniło?
OdpowiedzUsuńPS: Czy to tajemnica jaką na razie kwotę zainwestowałeś w kokosa?
Na giełdzie nic się nie zmienia z dodatkowego powodu - brak czasu na śledzenie giełdy, bo poza pracą niestety dużą część czasu pochłania dziecko.
UsuńW pierwszym wpisie na temat kokosa pisałem o zasadzie z jaką (póki co) będę na kokosie inwestował. Założyłem, że inwestuję tylko odsetki z lokat. Jak widać na załączonym obrazku wynoszą one 1663,56 zł. Oczywiście nie trzymam się tego co do złotówki, ale mniej więcej tyle włożyłem.
Gdybyś za cel na początku założył sobie 100'000zł to ładniej by to wszystko procentowo rosło, a tak to mamy do czynienia tylko z ułamkowymi zmianami ;) ale 1/25 miliona już jest :) teraz pozostałe 24 części trzeba dozbierać.
OdpowiedzUsuń@xamriks - zawsze możesz obserwować cel roczny ;-p Teraz jest 50 tys. i rośnie jeszcze ładniej niż rosłoby 100 tys. ;) 100 tys. będzie za dwa lata. Poza tym w tym wszystkim nie chodzi o to, by kolejne 24 części dozbierać, ale o to, by znaleźć sposób, by kilka części zaczęło zarabiać na tyle efektywnie, by nie trzeba było więcej zbierać.
UsuńNiezły pomysł z tym kupowaniem euro. Niby takie proste, a na to nie wpadłem :) Co do kredytów w euro, to nie rozumiem dlaczego ludzie tak psioczą na kredyty walutowe. Oprocentowanie jest dużo niższe, a ryzyko kursowe jest łatwe do zniwelowania (chociażby dzięki opisywanym przez Ciebie sposobom). Tym bardziej, że kredyt staje się niekorzystny dopiero po wzroście wartości waluty o 40%, oto porównanie http://planhipoteczny.pl/kredyt-walutowy/30000000-650-400-410-30-equal#wynik. Szkoda że teraz tak trudno o kredyty w Euro...
OdpowiedzUsuń