Po kilku porażkach inwestycyjnych czas na kolejną próbę zbudowania czegoś lepszego od zwykłej lokaty. Jakiś czas temu pod lupę wziąłem tzw. pożyczki społecznościowe. Pojawiły się one w Polsce stosunkowo niedawno, dlatego nie ma jeszcze wystarczająco informacji na temat tego jak sprawdzają się w rzeczywistości. Niektórzy twierdzą, że jest to miejsce idealne dla naciągaczy, którzy po kilku mniejszych, spłaconych pożyczkach biorą większą i... znikają. Są jednak osoby, które z powodzeniem inwestują na Kokosie całkiem spore pieniądze, osiągając często stopy zwrotu powyżej 20% rocznie.
Co jednak zrobić, aby nie stracić? Po pierwsze trzeba dobrze dobierać pożyczkobiorców i zdywersyfikować pożyczki. Ja postanowiłem na początek nie inwestować w jedną aukcję więcej niż 50 zł. Prawda jest jednak taka, że nigdy do końca nie wiadomo, czy osoba po drugiej stronie nie wpakuje się w jakieś problemy, nie straci pracy, itd. Co w takim razie zrobić, by inwestycja przypominała lokatę strukturyzowaną o stuprocentowo pewnym zwrocie kapitału? Część zysku musi pochodzić z pewnego źródła i tak też będzie u mnie. W pożyczki społecznościowe zainwestuję tylko i wyłącznie to, co zarobię na odsetkach z lokat. W tej chwili jest tego niecały tysiąc złotych, ale nie będę tego inwestował na raz. Czekam na dobre okazje.
Na jednym z blogów ktoś wyliczył, biorąc pod uwagę liczbę niespłacanych pożyczek, że statystycznie wychodzi się podobnie jak na lokacie. Jednak nie do końca tak jest, bo po pierwsze spłacane raty można reinwestować, więc osiąga się wyższe zyski, a po drugie - to że ktoś nie spłaca długu, nie znaczy, że my go od razu musimy spisać na straty. Co mnie zachęciło do tych pożyczek, to to, że okres przedawnienia długu w stosunku do osoby fizycznej wynosi 10 lat. W tym czasie lecą odsetki karne, a pożyczkobiorca ma czas, by nieco się podnieść i wtedy... nasyłamy komornika :-) Dług można zawsze windykować, można odsprzedać, można samemu starać się go odzyskać. W takich kwestiach potrafię być bezwzględny, więc myślę, że będę dobrym lichwiarzem ;-)
Mimo pierwszych udzielonych pożyczek i nawet kilku spłaconych już rat, pierwsze informacje na temat zysków z tego źródła pojawią się najwcześniej za kilka miesięcy, ponieważ będę dopisywał zyski dopiero po spłaceniu całego kapitału. Za rok przekonamy się, czy będzie to mój kolejny inwestycyjny niewypał :o)
ja u siebie na razie mam całkiem niezłą spłacalność, uważam że pożyczki na kokosie są ciekawą alternatywą, ale trzeba na chłodno kalkulować i inwestować tylko w najlepsze aukcje "pewniejszych" PB. Udostępniam też listę aukcji gdzie inwestowałem, zapraszam do polemiki na temat ciekawych i wartych zastanowienia aukcji. A i polecam Ci formm mkonta.pl - wiele ciekawych informacji oraz newsów, gdy pojawia się ciekawa pożyczka.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie na chłodno kalkulować. Przyjąłem kilka kryteriów podstawowych, które muszą zostać spełnione. Sprawdzam pożyczkobiorców (na ile się da) również poza kokosem. Same opisy aukcji też potrafią sporo powiedzieć. Można tam znaleźć takiej kwiatki jak: "pożyczka na wesele". Po pierwszym pytaniu okazało się, że to nie wesele pożyczkobiorczyni, tylko koleżanki:
OdpowiedzUsuń"PB: Pożyczkę chcę przeznaczyć na wesele koleżanki.
PD: To aż tysiąc w kopertę??? Wow
PB: Absolutnie nie tysiąc w kopertę ale trzeba też jakoś wyglądać:) Czyż nie??:) "
Wielu na kokosie jest cwaniaków i naciągaczu, ale chłodne kalkulacje pozwalają zarobić co zresztą widać po PD z dużym stażem. Wielu krzykaczy narzeka na kokosa, ale tak to jest jak bezmyślnie się wpłaca i liczy potem na windykację.
OdpowiedzUsuńJa już 2 rok inwestuje na kokosie i nie zamierzam rezygnować. Na początku popełniłem kilka głupich błędów ale w roku 2011 jest bardzo dobrze tylko jedna pożyczka w windykacji (kapitał spłacony) a jedna się zapowiada ale zobaczymy...
OdpowiedzUsuńNatomiast do twojego wpisu mam jedną uwagę a mianowicie 50pln max w jedną aukcje. Taką samą taktykę miałem na początku ale wtedy inwestowałem na próbę (ok 200plm/m-c).
Wynikły z tego 2 problemy.
1. problem jest znaleźć tyle aukcji jak chce się inwestować trochę większą kwotę np przy 1tyś pln było by to aż 20aukcji miesięcznie (a im więcej aukcji tym łatwiej trafić na jakiegoś oszusta)
2. takich kwot nie opłaca się windykować co najwyżej sprzedać za 10pln jak znajdzie się chętny...
Kwoty będą się sukcesywnie zwiększać. Nie wyobrażam sobie inwestować kilku czy kilkunastu tysięcy w aukcje po 50 zł :-) Tak jak napisałem jest to początek. Chciałbym utrzymywać maksymalnie kilka aukcji na miesiąc i nie wykluczam w przyszłości inwestycji po kilkaset zł w jedną aukcję.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jednak lepiej utrzymywać ok. 10 aukcji niż 2-3 przy tak niskich kwotach, bo jeśli wierzyć statystykom, to ok. 90% jest spłacana. Jak trafię jedną trefną aukcję na 10, to stratę pokryje reszta aukcji. Ja w tych 2-3 aukcjach trafię jedną trefną, to reszta już nie zarobi na pokrycie straty. Chociaż i w jednym i w drugim przypadku może być różnie. Przy 2-3 są faktycznie mniejsze szanse na trafienie oszusta.
Windykacją na razie się nie przejmuję. Przedawnienie jest po 10 latach, a odsetki ustawowe rosną. Jak będę miał większe kwoty, to będę windykował. Małe kwoty sprzedam lub zostawię sobie na lepsze czasy. Jestem pamiętliwy i upierdliwy, więc w 9 roku zapuka do drzwi dłużnika łysy, dwumetrowy facet ;-)
Hmmm... Ja nie korzystałem nigdy z pożyczek społecznościowych. W razie problemów z pieniędzmi, korzystam z jednej firmy udzielającej chwilówek przez internet. Nie chcę robić kryptoreklamy pisząc jawnie nazwę. Jeżeli interesuje Cię skąd skutecznie pożyczam, tego dowiesz się tutaj. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń