Nikogo chyba już nie dziwi, że podsumowanie jak zwykle spóźnione, ale czasu brak. Kto ma dzieci ten wie jak to jest tuż po narodzinach. Mimo wolnego od pracy czuję się jakbym robił co najmniej półtora etatu, z czego część przypada na nocki. Ponadto codziennie okazuje się, że coś trzeba dokupić, czegoś brakuje, coś innego właśnie się kończy. Od narodzin nie było dnia, aby nie poleciało co najmniej 50 zł na wydatki na malucha. Mimo to odkładam standardową kwotę i dopisuję odsetki. I to na dziś tyle.
Pocieszę Cię. Tych wydatków będzie z każdym miesiącem więcej. Ale nic to w porównaniu z nieporównywalnym uczuciem i dumą bycia tatą.
OdpowiedzUsuńJak się mały zmieści w tysiaku na miesiąc to jakoś przeżyję ;)
OdpowiedzUsuń