Strona główna

środa, 5 września 2012

Kupuję ziemię

Jakiś czas temu pisałem o tym, że rozglądam się za okazyjnymi nieruchomościami. Trwało to już ok. 1,5 roku i w końcu się ziściło. Początkowo myślałem, czy kupić małe mieszkanie na wynajem, czy może ziemię rolną z perspektywą odrolnienia, czy może połasić się na dom. W pierwszym przypadku zniechęcający jest czas zwrotu z inwestycji. W drugim przypadku przekonałem się, że trzeba mieć albo znajomości (w celu "nabycia" informacji na temat planów zagospodarowania terenów na najbliższe lata), albo trochę szczęścia, żeby trafić w teren, który stanie się kiedyś osiedlem. W trzecim przypadku postawić musiałbym całkowicie na konsumpcję.

W międzyczasie jednak nasiliły się we mnie marzenia o własnym domu. Zwłaszcza po powiększeniu się rodziny, kiedy to nie jest już tak łatwo wyrwać się z domu, bo trzeba dziecko wykąpać, położyć spać, itd. A pogoda nadal jest rewelacyjna. Wieczory całkiem ciepłe, a ja nieprzyzwyczajony do kiszenia się w bloku zaczynam myśleć o tym, jak miło by było siedzieć teraz na tarasie lub trawniku przed domem. Dlatego kupuję działkę budowlaną, na której być może kiedyś stanie mój dom. 
Czy to oznacza zupełne zejście z drogi do miliona na rzecz konsumpcji? Nie do końca.

Po pierwsze - na razie nie zapadła decyzja o budowie, a przy zakupie zrobiłem porządne rozeznanie. Ziemię kupuję za cenę ok. 40% niższą niż jeszcze niedawno płaciły osoby za działki sąsiadujące. Dowiedziałem się też ile w tym miejscu kosztowały działki budowlane przed boomem na rynku nieruchomości i policzyłem ile ta działka kosztowałaby dziś, gdyby jej cena zależała tylko od inflacji. W stosunku do tej ceny "przepłacam" ok. 17%, ale biorąc pod uwagę to, że w tamtych latach nie było tam nic, a dziś są sklepy, przedszkola, szkoła, kanalizacja, itp., to raczej nie tracę dużo. Bardzo możliwe, że teren ten za jakiś czas zostanie wchłonięty przez miasto wojewódzkie, do którego jedzie się 10-15 minut. Jeśli kiedyś zdecyduję się sprzedać tę ziemię, to myślę, że i tak na niej zarobię.

Po drugie - jeśli jednak ziemi nie sprzedam, a zdecyduję się na niej wybudować dom, to będzie to dopiero wtedy, gdy działka będzie całkiem spłacona, czyli bardzo optymistycznie za jakieś 3-4 lata.

W jednym i drugim przypadku jest element inwestycyjny. Może niezbyt spektakularny, ale wypośrodkowany z moimi potrzebami i marzeniami. W tej chwili działka jest dla mnie potencjalną inwestycją, a kredyt mieszkaniowy, który płacę traktuję jako "czynsz za wynajem". Jeśli zdecyduję się na budowę domu zaciągnę kolejny kredyt, który będzie "czynszem za wynajem", a mieszkanie, które stanie się inwestycją mam zamiar wynająć. Nie wiem czy moje szacunki nie są nieco przesadzone, ale w jednym i drugim przypadku myślę, że wartość mojego portfela blogowego wzrośnie przez następne 5 lat o ok. 200% (oczywiście głównie za sprawą pracy na etacie :-) Nie wiem jeszcze w jaki sposób będę odnotowywał wzrosty na blogu. Być może na jakiś czas tego zaniecham. Być może raz na kwartał będę podawał jaki % ziemi jest już spłacony. Muszę to przemyśleć, ale póki co mam wiele innych zmartwień na głowie, bo papierkowej roboty przy zakupie nieruchomości jest sporo.

Na koniec jeszcze słowo do "kredytosceptyków" ;-), dla których pakowanie się w kredyty jest nie do przyjęcia i ważniejszy jest przyrost portfela o oprocentowanie lokaty: moim zdaniem ci, którzy biorą kredyty wyjdą na tym lepiej. Dlaczego? Bo państwa są kosmicznie zadłużone. Dług naszego kraju rośnie na potęgę. I co? Ktoś wierzy, że nagle państwo zacznie spłacać swoje długi? Ja nie wierzę. A jak można dług teoretycznie zmniejszyć? Zwiększyć inflację. Niebezpieczne, ale dzięki temu nominalnie taki sam dług realnie się zmniejszy. I tego będę się trzymał :-) Zdecydowanie lepiej się czuję z myślą, że będę miał kawałek ziemi niż trochę papierków w banku.

12 komentarzy:

  1. I tak trzymać, do odważnych świat należy, tylko napisz coś czasem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słusznie prawisz. Kredyt hipoteczny nie jest nie do przyjęcia. Inaczej jest w przypadku kredytów na samochód, telewizor czy inne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluję decyzji. Myślę że zakup należny do tzw. okazyjnych.

    OdpowiedzUsuń
  4. @Qulin - pewnie czasem coś napiszę, tylko tego czasu mało. Jak się przesiedzi 8 godzin pracując przed kompem, potem zabiera się za studiowanie ofert kredytów hipotecznych, to komputera się odechciewa :-)

    @kry - innych kredytów nie posiadam i nie planuję. Bronię się przed takowymi rękami i nogami.

    @harmonogram milionera - dzięki. Mam taką ogromną nadzieję, że to okazja i że nie okaże się, że jakiś potężny kryzys spowoduje dalsze spadki.

    OdpowiedzUsuń
  5. po co kupowac teraz jak za rok bedzie taniej 10-15% czyli dodatkowy zysk kasa na lokacie+ inflacja ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze wiedzieć co u Ciebie słychać. Faktycznie może się odechciewać pisania, jak masz teraz na kompie takie wyszukiwanie do zrobienia.

    Tak BTW to znalazłeś już ten kredyt i można wiedzieć gdzie i na ile?

    OdpowiedzUsuń
  7. @Anonimowy - skąd wiesz, że będzie taniej? :) Szczerze mówiąc to liczę się z tym, ale jest jeszcze taka kwestia, że wszystkie działki w okolicy chodzą po 20-25% więcej. Jak wspomniałem na tę, którą kupuję polowałem długo. Była jeszcze jedna w podobnej cenie 2 miesiące temu, ale zaraz po tym jak się pojawiła zadzwoniłem i już jej nie było, więc śmiem twierdzić, że w tej cenie jest duży popyt. Jak reszta działek w okolicy spadnie o 10-15%, to będą zbliżone cenowo do mojej. Nawet właściciel tej ziemi, który jeszcze kilka działek posiada stwierdził, że nie ma zamiaru więcej sprzedawać. Poczeka jeszcze kilka lat na lepsze czasy. Ludzie, którzy dla odmiany mają pojedyncze działki, przy jakiejkolwiek próbie targowania się, ostrym tonem stwierdzali, że nie będą sprzedawać poniżej ceny za jaką kupili.

    @xamriks - z kredytem jestem już bliski podjęcia decyzji. W sumie to może i napiszę co nieco na temat kredytów w różnych bankach, żeby przedstawić jak się ma praktyka do teorii. Inne blogi robią jakieś rankingi i podsumowania na podstawie suchych danych zebranych z reklam, bo dzięki temu są lepiej pozycjonowani w goglach. Problem polega na tym, że idziesz do banku, a tam mówią coś zupełnie innego. Jak złożę papiery to postaram się zrobić jakiś wpis.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak ja Cię rozumiem - kiszonka blokowa to nie jest szczyt ludzkich marzeń. Nie ma nic lepszego niż dom z ogródkiem i chodzenie boso po trawie. Myślę, że rzeczywiście trafiłeś na okazję. Do tego, dzięki takiemu wyjściu masz wiele możliwości manewrów taktycznych. Myślę, że ziemia to jedna z lepszych inwestycji i finansowych i tych, związanych ze spełnianiem swoich marzeń. Życzę powodzenia i gratuluję odwagi (w tych niepewnych czasach, to rzadki skarb;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Teraz można znaleźć dużo fajnych nieruchomosci za smieszna cene. Uroki kryzysu ;p

    OdpowiedzUsuń
  10. Tez zacznę się rozglądać już , być może za kilka lat coś wybiore ... Jeszcze raz gratuluje.

    OdpowiedzUsuń
  11. jezeli jestescie zainteresowani zakupem ziemi w atrakcyjnej cenie okolice gorlic piszcie ..... moj mail jstaudt@interia.pl

    OdpowiedzUsuń