Strona główna

środa, 29 września 2010

ZPC Otmuchów - cel zrealizowany

Wprawdzie po redukcji niewiele mi tego Otmuchowa zostało, ale zakładany, 5% zysk został zrealizowany. Przyznam, że nie do końca rozumiem co się właściwie stało i nie bardzo mam teraz czas, aby się tym zająć. Z tego co widzę na forach nie tylko ja miałem ten problem. Tak więc mogłem popatrzeć tylko na akcje idące po 17 zł. Tak czy siak plan zakładał 5% i te 5% mam. Teraz czekam na GPW.

Forex nadal jeszcze moim przyjacielem

Większość osób na forex'ie traci. To prawda. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Napisałem już dwa posty, w których piszę o tym ile zarobiłem, ale przyznaję - jestem jeszcze na minusie. Niektórzy mnie przestrzegają i twierdzą, że mogę wyzerować swoje konto, ale wydaje mi się, że trzymając się moich zasad byłby to proces bardzo powolny, bo nie ryzykuję dużo. Przez ostatni rok moim problemem było głównie nietrzymanie się zasad, o których istnieniu doskonale wiedziałem. To dziwne, ale od kiedy napisałem o tym na blogu udaje mi się trzymać opisanych zasad i dobrze na tym wychodzę. Czas więc na kolejną zasadę.

W poniedziałek na rynkach walutowych było leniwie. Żadnych ważnych danych. Wszyscy się zastanawiali, czy EURUSD przebije 1.3500, czy też nie. Po każdym ruchu w górę lub w dół krzykacze na forach krzyczeli: "byki nadal rządzą" albo "a jednak niedźwiedzie wygrały",itd,itp. Każdy rozsądny trader trzyma się w takich momentach z dala od rynku, ale... nie ja :) Na tej huśtawce najpierw zarobiłem kilka złotych, później kilka straciłem. Gdybym nie trzymał się opisanych wcześniej zasad pewnie straciłbym więcej, ale stop lossy skutecznie wylewały kubły zimnej wody na moją głowę. Zamknąłem dzień na małej stracie. Teraz tylko muszę zapamiętać, że w chwilach takiej niepewności nie ma co na siłę wchodzić w rynek. Poczułem wczoraj znów to głupie uczucie: "jak to tak siedzieć pół dnia i nie otworzyć żadnej pozycji? Trzeba spróbować!" A nieprawda. Nie powinienem próbować, dopóki nie wierzę w moją decyzję i dopóki nie potrafię jej rozsądnie uzasadnić, tylko wydaje mi się, że może mi się uda.

Nie wiem czy to uzewnętrznianie się tutaj pomoże komuś, ale z całą pewnością pomaga mi :) W obawie przed stratami i przed koniecznością przyznania do porażki byłem czujny przez cały wtorek. Od rana zgarnąłem kilkanaście pipsów, po czym otworzyłem długą pozycję tuż przed publikacją danych ze Stanów. CB Consumer Confidence niższy o kilka procent od prognozy, natomiast Richmond Manufacturing Index... Może na początek podam, że poprzedni wyniósł 11. Prognoza wynosiła 6. A dzisiejsza publikacja: -2 !!! Kurs przez chwilę się wahał, ale ja na szczęście nie zawahałem się przed otwarciem dodatkowej długiej pozycji. Poziom 1.3500 szybko został przełamany i zapewne w najbliższym czasie zobaczymy kolejne wzrosty na tej parze.

Miło było dziś popatrzeć na kolejną, prawidłowo podjętą decyzję, z odpowiednio ustawionym trailing stoppem, który w odpowiednim momencie zamknął pozycję, gdy nie było mnie już w domu. Decyzję, która powiększyła dziś moje forexowe konto o 15%.

niedziela, 26 września 2010

Forex - jak zacząć?

Blog Melonmaker'a miał być luźnym opisywaniem rzeczywistej drogi do melona. Chciałem uniknąć na nim pisania poradników. Zostałem jednak zapytany ostatnio przez jedną z osób czytających mego bloga: jak zacząć grać, czy jak kto woli - inwestować, na forex'ie. Ponieważ bardzo mało komentarzy pojawia się pod moimi wpisami, to każdy, nawet najmniejszy wpis cieszy mnie bardzo i postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie. Może nie do końca w formie poradnika, ale w formie retrospekcji. Postaram się przypomnieć jak wyglądały moje początki przygody z walutami.

Ponieważ od zawsze byłem zwolennikiem praktyki, a nie teorii, nie mogę odpowiedzieć na pytanie: jakie książki polecić? Nie przeczytałem żadnej. Jak ktoś jest na tyle dobry, by z forex'u żyć, to nie bawi się w pisanie książek, bo nie chce stracić przewagi nad tymi, którzy odpowiedniej wiedzy nie posiadają. Jak ktoś musi pisać książki, to pewnie nie osiągnął zbyt wiele na forex'ie. Wiem, wiem... generalizuję. Pewnie są wyjątki, ale nie chciało mi się ich szukać. Lubię poznawać takie rzeczy sam. Nie myślę o forex'ie jak o maszynce do zarabiania pieniędzy, której koniecznie muszę się nauczyć z książek. Myślę o tym jak o kolejnym wyzwaniu i hobby, co widać po wielkości mojego rachunku :)

Od czego zacząć? Moim zdaniem od założenia rachunku testowego. U większości dostawców jest możliwość otwarcia rachunku z dowolną wirtualną kwotą. Można przetestować kilka rachunków i zdecydować, który nam pasuje. Pierwsze transakcje można zawrzeć kompletnie bez analizowania rynku, aby po prostu nauczyć się działania platformy.
Podstawowe rzeczy jakie trzeba pojąć to:
- otwieranie zleceń buy/sell czyli zajmowanie pozycji długiej i krótkiej
- ustawianie 'take profit' oraz 'stop loss'
- ustawianie 'trailing stop'
Wszystko to można "wyguglać" lub znaleźć w instrukcji i z tymi podstawami da się już praktykować forex.

Jest wielu przeciwników gry na wirtualnych kontach. Twierdzą oni, że ma się to nijak do rachunków rzeczywistych. Ja jestem zdania, że najpierw trzeba zacząć zyskiwać systematycznie na koncie wirtualnym i najlepiej, by nie było to skalpowanie, czyli ciułanie po kilka pipsów, ale pozycje trzymane dłużej i dające nam co najmniej 20 pipsów z jednego zlecenia.

Po prostu trzeba pamiętać, że gdy już otworzymy rzeczywisty rachunek to:
- zarabianie stanie się natychmiast 20 razy trudniejsze
- szybkie powiększanie stanu konta poprzez otwieranie i zamykanie bardzo wielu pozycji dających nam po 1-2 pipsy nie chce działać tak jak na koncie wirtualnym
- nasza głowa płata nam figle: w sytuacjach gdy kurs odchyla się odrobinę na naszą niekorzyść - na koncie wirtualnym cierpliwie czekamy, w realu nagle tniemy straty, po czym kurs idzie w stronę właściwą; natomiast gdy kurs leci na łeb na szyję - na koncie wirtualnym tniemy jak najszybciej straty, a w realu wydaje nam się, że zaraz się odbije, że może jak jeszcze dołożymy takich samych zleceń, to wyjdziemy na swoje. Frustracja sięga zenitu, bo tracimy prawdziwe pieniądze.

Warto nieco poczytać o analizie technicznej, nauczyć się rysować linie trendu, wyznaczać punkty oporu i wsparcia, korzystać ze wskaźników (ja korzystam głównie ze Stochastics i MACD). Wszystko to można znaleźć w sieci i wszystko to poznawałem bardzo powoli, przez ostatnie 2 lata. Zbyt wiele wskaźników na raz też nie jest zbyt zdrowe. Zawsze gdy zaczynałem czytać jakąś książkę o technicznych aspektach inwestowania, natrafiałem na dużą ilość informacji, których później nie pamiętałem, albo nie byłem w stanie wykorzystać w praktyce. Wolę dodać pierwszy z brzegu wskaźnik dostępny z Metatrader'a do wykresu, a następnie poszukać w sieci, co on przedstawia i sprawdzić, na ile jest dla mnie przydatny. Po kilku dniach dodawałem następny i uczyłem się kolejnego.

Sporo praktycznej wiedzy zdobywam z forów internetowych na tych stronach:
1) www.forex.nawigator.biz - chyba najlepsze forum forexowe jakie znalazłem w języku polskim. Dobre, aby zacząć, poznać opinie ludzi o platformach, itd. Teraz już raczej rzadko zaglądam.
2) forexforums.dailyfx.com - bardzo dobre forum w języku angielskim. Obserwuję często wątek EURUSD, bo tylko na tej parze gram. Żywe dyskusje. Prawie cały czas coś się dzieje. Należy tylko pamiętać, żeby nie sugerować się ślepo sugestiami innych, bo niektórzy grają krótkoterminowo, niektórzy długoterminowo. Niektórzy są wyjadaczami, niektórzy początkującymi. Połowa ludzi obstawia w jednym momencie buy, a połowa sell. Traktujcie to jako pole do nauki, a nie do darmowych sygnałów kupna/sprzedaży.
3) www.forexfactory.com - j.w., ale oprócz dobrego wątku EURUSD, na głównej stronie można znaleźć plan publikacji danych na najbliższy czas. Dane na tej stronie pojawiają się bardzo szybko.

Na forex'ie ile jest osób, tyle jest sposobów na grę. Niektórzy grają na danych. Obserwują publikowane dane z największych, światowych gospodarek i na ich podstawie zajmują pozycję. Też zaczynam tak grać, ale z bardzo małym stop lossem. Zajmuję pozycję przed publikowanymi danymi. Jeśli się pomylę, tracę ok. 10 pipsów. Jak mam rację, to zyskuję ok. 40-100 pipsów. Inni grają tylko wtedy, kiedy nie ma w planach żadnych publikacji i grają zgodnie z trendem. Tak grałem do tej pory i będę to również kontynuował. Niektórzy grają krótkoterminowo, ale z moich obserwacji wynika, że większość "wymiataczy" gra co najmniej średnioterminowo zarabiając po kilkadziesiąt lub kilkaset pipsów z jednej pozycji.

Wydaje mi się, że aby wiedzieć o co w tym naprawdę chodzi potrzeba ok. roku. Później to już walka z psychiką i trzymanie się ustalonych przez siebie zasad, co jest tysiąc razy trudniejsze niż poznanie technicznych aspektów tej zabawy. O moich zasadach, których ostatnio się niestety nie trzymałem, można przeczytać w jednym z poprzednich wątków i z pewnością nie raz jeszcze o nich napiszę. Dużą sztuką jest powstrzymywanie się od otwierania zlecenia w sytuacji, gdy nie jesteśmy pewni. Chociaż pewności stuprocentowej w tym chaosie, składającym się z milionów ludzi o różnym doświadczeniu, podejmujących jednocześnie miliony decyzji raczej nigdy mieć nie będziemy. Możemy jedynie zwiększyć prawdopodobieństwo.

Jak już poczujecie się pewni na rachunku wirtualnym i zdecydujecie się na rachunek rzeczywisty, proponuję na początek jeszcze dwie zasady, o których wcześniej nie pisałem:
- niewielki rachunek; wielu dostawców oferuje obecnie grę mikrolotami i rachunki w wysokości kilkuset zł; tyle wystarczy, aby sprawdzić się w tej pokręconej rzeczywistości;
- ryzykuj tylko mały procent kwoty jaką posiadasz; większość publikacji proponuje ryzykować maksymalnie 3% kapitału; ja ryzykuję 0,5% przy skalpowaniu i grze krótkoterminowej, a do max.2,5% przy grze w dłuższym terminie.

To na dziś tyle. Jest to temat rzeka, więc ciężko go wyczerpać w jednym wpisie.
Zachęcam do spróbowania na wirtualnych rachunkach. Powodzenia!

piątek, 24 września 2010

Forex - cierpliwość popłaca czyli 9,5% w jeden dzień

Po ostatnich szaleńczych poczynaniach na forex'ie, dziś postanowiłem grać bezpieczniej.
Zasady dnia dzisiejszego to:
- obowiązkowy stop loss ok. 10-35 pipsów w zależności od bliskości ważnych oporów (np. przy kursie EURUSD 1.3310 stop loss ustawiłem na 1.3275)
- take profit ok. 2 razy większy niż stop loss
- trailing stop 15 pipsów
- obserwowanie publikowanych danych
- cierpliwe czekanie i nie panikowanie, bo stop loss mnie uratuje przed głupim traceniem pieniędzy.

Jaki był przebieg dnia?
Rano niewielkie wahania kursu w granicach ok. 1.3310-1.3330 pipsów. Ponieważ długoterminowy trend wskazywał na dalsze umocnienie euro postanowiłem ustawiać się tylko i wyłącznie na buy ze wspomnianymi SL i TP. Po leniwym dojściu do 1.3330 zamykałem pozycję i kupowałem znów niżej.

Później miała nastąpić publikacja danych z niemieckiej gospodarki. Uznałem, że tak dobrze zorganizowany i radzący sobie ostatnio kraj nie może nas zawieść i... nie zawiódł. Wystrzał w górę dał kolejne pipsy. Trailing stop zabezpieczał moje zyski.

Później było trochę skalpowania na zmianę na buy i sell, bo wszyscy czekali na dane ze Stanów.
Stany podały:
-  Core Durable Goods Orders 2%
- Durable Goods Orders -1.3%

Rynek chyba na chwilę zgłupiał. Jedno na plusie, jedno na minusie. W którą stronę pójdzie rynek? Ja uznałem, że pójdzie tak, jak szedł do tej pory, czyli Euro w górę. Wprawdzie niewiele, ale poszedł zgodnie z oczekiwaniem. Koleje pipsy do kolekcji.

Po przekroczeniu ślicznej liczby 500 zł na koncie zamknąłem pozycję i spróbuję powstrzymać się już na dziś od tego hazardowego nałogu. Chociaż... czekają na nas jeszcze dane ze Stanów o sprzedaży nowych domów. Kolejny powód, żeby dolar tracił. Może zaryzykuję jeśli do tego czasu będzie jakaś mała korekta.

Ok. 9,5% w jeden dzień. Zysk marzenie. Teraz tylko trzeba wbić sobie do głowy, że takich zasad mam się trzymać zawsze.

czwartek, 23 września 2010

Forex wyzwala we mnie negatywne emocje

Wystarczył jeden dzień od radosnego wpisu o przekroczeniu 500 zł na rachunku forex'owym i... znów to zrobiłem. Znów złamałem wszystkie zasady, tylko tym razem nie skończyło się to tak szczęśliwie jak poprzednio.
Do moich wad mogę dopisać jeszcze: granie przeciw trendowi. Być może wynika to z mojego charakteru, bo nigdy nie lubiłem iść z tłumem. Zawsze szedłem pod prąd wbrew wszelkim trendom, modom, zwyczajom.

Co wczoraj zrobiłem?
1) Powiedziałem sobie rano - powstrzymam się dziś od handlowania, bo zawsze po dużym skoku kursów (a taki miał miejsce na EURUSD w poniedziałek wieczorem po danych ze Stanów) dzieją się rzeczy nieoczekiwane. Czasem jest korekta, czasem jej nie ma. Czasem jest większa, czasem mniejsza. Nawet najlepsza analiza techniczna nie powie co się dalej wydarzy.
2) Wytrzymałem krótko i zacząłem ustawiać małe "zakłady" na buy. Niestety korekta się pogłębiała, więc uciąłem straty.
3) Uznałem, że przez resztę dnia korekta może się powoli pogłębiać. Coś mi odbiło i ustawiłem się na sell. Tyle się naczytałem o nieuczciwych dostawcach usług wycinających stop lossy, że takowych nie ustawiam.
4) Tuż po zajęciu pozycji, w mgnienia oku kurs poleciał, ale nie w tę stronę co chciałem. Jaka była moja reakcja? Jak zwykle: panika! Zamiast ciąć straty dołożyłem do tego kolejne bezsensowne pozycje, które w efekcie dały mi ok. -130 zł w otwartych zleceniach. Frustracja sięgała zenitu.
5) Później jak zwykle poszedłem po rozum do głowy i zacząłem jakieś dziwne hedgowania, które pół dnia później pozwoliły mi zamknąć wszystkie pozycje ze stratą ok. 40 zł. I nie mam już 500 zł na koncie :) Na szczęście nadal jeszcze jestem na plusie w stosunku do ostatniego bilansu.

Może macie jakie sposoby, które pomagają Wam trzymać się swoich zasad? Ja mam wrażenie, że jestem niewyuczalny. Muszę chyba otwierać pozycje na dłużej, ze stoploss'em i zamykać metatradera :)

środa, 22 września 2010

Forex - psychika twoim wrogiem, czyli jak wywalczyć 20% w dwa tygodnie

Mimo, że jest bardzo późno, postanowiłem napisać nieco o mojej grze na forex'ie właśnie dziś, ponieważ dziś przekroczyłem okrągłą kwotę 500 zł (oczywiście nie zysku, tylko na koncie;).
Zrobiłem 20% w dwa tygodnie!
Jeśli jednak czytaliście mój ostatni wpis bilansowy, to zapewne zauważyliście, że nie do końca byłem z moich poczynań forexowych zadowolony.
Dlaczego?
Dlatego, bo złamałem wszystkie swoje (i nie tylko swoje) zasady, których miałem się trzymać.

Zaczęło się od tego, że postanowiłem spróbować swoich sił w międzynarodowej grze ForexBall. Pomyślałem, że będzie to dobra okazja do potrenowania, bo ostatnio kiepsko mi na forex'ie szło. Niestety nie miałem zbyt wiele czasu (uroki pracy na etacie), ale można uznać, że spędziłem 3 dni śledząc w miarę na bieżąco rynek i zajmując na spokojnie odpowiednie pozycje. Przez te 3 dni moje konto powiększało się średnio o ok. 10% dziennie, czyli w sumie o ok. 30% O dziwo utrzymałem się w pierwszej setce w swojej dywizji (na ponad 700 osób startujących i mających do dyspozycji 2 tygodnie) i to bez większego wysiłku. Miałem ok. 90% wygranych pozycji. Zacząłem się wtedy zastanawiać co robię źle "w realu", po czym odpaliłem swoje prawdziwe konto i postanowiłem postępować podobnie jak w konkursie.

Jakie były moje obserwacje?
1) Szukając odpowiednich i wg mnie pewnych pozycji zadowalam się zaledwie 5 pipsami. W konkursie czekałem cierpliwie lub czasem zajmowałem się pracą nie patrząc nawet na kursy. Dzięki temu w ciągu dnia byłem w stanie zgarnąć kilkadziesiąt pipsów, bo nawet jeśli odchyłka była w drugą stronę, to była tylko chwilowa. W "realu" niestety emocje skłaniały mnie do zamykania pozycji przy czterech pipsach zysku, później trzech, dwóch, a na koniec nawet jednym. W sumie po całym dniu zyskiwałem zamiast 10%, jedynie 3%. !!! Zamykałem pozycje zbyt wcześnie !!!.
2) Otwierałem i zamykałem bardzo dużo pozycji na małym plusie. Wtedy powstało złudzenie dużej skuteczności, a tym samym podejmowałem coraz większe ryzyko. !!! Otwierałem zbyt wiele pozycji !!!.
3) Wtedy trafiała się pozycja, po której zajęciu rynek szedł w przeciwnym kierunku. Moja pewność gubiła mnie. Rynek leciał w drugą stronę, a ja zamiast ciąć straty, otwierałem kolejne pozycje, bo "wiedziałem", że rynek musi w końcu pójść w tę stronę co chcę. W konkursie nie miałem oporów przed poniesieniem straty, bo w końcu to tylko wirtualna kasa. !!! Nie ciąłem strat, tylko uśredniałem !!!
4) Musiałem wyjść z pracy, więc jak już byłem na minusie ok. 50 zł, to zacząłem otwierać przeciwne pozycje, żeby zatrzymać tę lawinę. Miałem w sumie 8 pozycji, które sumowały się do -50 zł. !!!Zamiast ciąć - zatrzymałem stratę!!!

Jak to się skończyło? Ano poszedłem po rozum do głowy. Popatrzyłem chwilę na to, co ja właściwie wyrzeźbiłem i uznałem, że w zasadzie to jest spora szansa, żeby te wszystkie pozycje się jakoś pozamykały. Wolałem jednak na to nie patrzeć, żeby znów nie namieszać. Poustawiałem niezbyt zachłanne "tejk profity", bez żadnych "stop lossów" i... poszedłem na bardzo długi spacer, a potem spać.

Na drugi dzień miałem konto powiększone ok. 8 procent i wszystkie pozycje zamknięte. Jak widzicie, więcej w tym szczęścia niż rozumu. A może to właśnie dzięki rozumowi, który na chwilę zadziałał bez zbędnych emocji?

W życiu rozpracowałem już wiele łamigłówek. Od sudoku, przez kostkę Rubika, szachy, aż do dość skomplikowanych projektów, ale forex wciąż mnie zaskakuje. Być może stwierdzicie, że z takim podejściem niedługo się wyzeruję, bo szczęścia nie można mieć wiecznie, ale po tym incydencie udało mi się grać zgodnie z moimi zasadami i dołożyłem kolejne 12% w tydzień. Niestety wiem, że im więcej wygrywam, tym zwiększa się moja pewność, a tym samym zmniejsza moja czujność. Być może niedługo znów trafi się jakiś feler, który unicestwi wszystkie te wyciułane pipsy ;)

wtorek, 21 września 2010

ZPC Otmuchów - kiedy notowania?

Na moim koncie pojawiło się 20 akcji spółki.
Co mnie niepokoi?
- to, że nie wiem nawet kiedy będę mógł je sprzedać; na stronie spółki, ani w innych źródłach nie mogę znaleźć informacji na temat daty debiutu na GPW; mam wrażenie, że jest to mało profesjonalne podejście, ale może się czepiam, bo nie mam doświadczenia w debiutach;
- to, że liczba przydzielonych akcji została znacznie zredukowana; zapisałem się na 50, a dostałem 20; nie pomyślałem, że może tak się stać i dlatego wielkość mojej "inwestycji" wygląda trochę śmiesznie :)
- cisza na forach czy blogach na temat tej spółki

Co mnie cieszy?
- absurdalnie to, co również niepokoi, czyli mała ilość przydzielonych akcji; redukcja oznaczać powinna, że jest duży popyt na tę spółkę i szansa zarobienia;
- to, że mogłem już ustawić oczekujące zlecenie sprzedaży, więc nawet jak przegapię moment debiutu, to moje zlecenie "czuwa"

poniedziałek, 20 września 2010

Bilans nr 3 - 19 września 2010

Ostatnie pół miesiąca to okres bez dokładania do kapitału z pensji. Tylko i wyłącznie tzw. inwestycje (choć do bycia inwestorem się nie poczuwam :) oraz mój raczkujący pseudobiznes.
Na początek tabelka przedstawiająca stan kapitału. Tym razem z dodatkową kolumną zawierającą zmiany kwotowe, a nie tylko procentowe.
I jeszcze zestawienie przychodów:

 Jak widać mam o ponad 102 zł więcej. Dwa główne źródła przychodów w ostatnich dwóch tygodniach to moja firma oraz forex. Jeśli chodzi o firmę, to niestety nie mam zbyt wiele czasu na jej prowadzenie, a do tego brakuje mi nieco pomysłu jak ją rozwinąć. Forex natomiast... ech... szkoda gadać, ale postaram się napisać o tym w najbliższych postach, bo noc już późna. Zdecydowanie cieszy mnie fakt, że w hazardzie i forex'ie odrobiłem straty z poprzedniego okresu. Oby tylko znów nie przegiąć w drugą stronę. Na trzecim miejscu znalazły się odsetki z lokat. Niby niewielka rentowność lokat, ale przynosi pewne złotówki.Reszta to drobiazgi w postaci zmian kursów walut i akcji. Od przyszłego bilansu najprawdopodobniej zrezygnuję z pozycji 'waluty'. Wszystko za sprawą opłat na Walutomacie, które wykończyły spekulantów. Nadal będę kupował tam waluty, ponieważ ich potrzebuję, ale raczej nie będę się już bawił w handel.

To tyle na dziś. W tygodniu, który się pół godziny temu zaczął, postaram się napisać kilka bardziej szczegółowych postów na temat moich poczynań w ostatnich dwóch tygodniach.

środa, 15 września 2010

ZPC Otmuchów

Mimo bardzo różnych opinii na temat tej spółki, w ostatniej chwili, czyli w piątek 10.września, zdecydowałem się zaryzykować małą kwotę i zapisałem się na 50 akcji. Cena została wyznaczona złotówkę poniżej maksymalnej granicy czyli 13,5 zł. Nie spodziewam się dużych zysków, ale mam nadzieję, że debiut ten pozwoli zarobić 5%. Taki zakładam sobie próg, po którym sprzedaję akcje i czekam nadal na debiut GPW, w który zapewne zdecyduję się włożyć więcej.

czwartek, 9 września 2010

Skąd się właściwie bierze ta kasa?

Dziś postanowiłem przyjrzeć się nieco strukturze przychodów. 2 razy w miesiącu przedstawiam tylko stan kasy, ale nie do końca wiecie (o ile to ktoś czyta, bo jeszcze nikt nie skomentował;) skąd to się właściwie bierze. Spójrzmy więc niżej na przychód kasy "nietykalnej":
Jak widać, zdecydowana większość to pieniądze odłożone z wypłaty. Na drugim miejscu znalazła się moja raczkująca firma. Góruje więc niestety praca. Dopiero na trzecim miejscu znalazł się dochód pasywny w postaci odsetek z lokaty. Reszta to marne grosze oraz straty. Jak widać giełda, forex i hazard nie były dla mnie łaskawe.
Myślę, że następne takie zestawienie będzie nieco ciekawsze ponieważ nie będzie zawierało w ogóle przychodu z pracy najemnej.
Jeśli ktoś się zastanawia dlaczego bilans publikuję w takich dziwnych terminach: ok. 6 i 19 dzień miesiąca, a nie jak większość osób na koniec miesiąca, odpowiedź jest prosta. Szóstego jestem po opłaceniu większości rachunków, raty i spłaceniu karty kredytowej. Wtedy wiem ile mogę w danym miesiącu odłożyć. Dziewiętnasty z kolei jest kilka dni przed wypłatą, czyli bilans z tego dnia będzie zawierał wszystkie przychody niezwiązane z pracą najemną. Eliminowany jest więc ten najmniej pożądany kwadrant.

środa, 8 września 2010

Czy są gdzieś blogi o zarabianiu NIE z reklam i handlu akcjami?

Od kiedy założyłem tego bloga staram się znaleźć blogi o podobnej tematyce. Poza jednym, może dwoma wyjątkami jestem trochę zawiedziony. Większość blogów o dążeniu do miliona:
a) nie ma w ogóle wpisów lub ma jeden dwa sprzed kilku lat
b) ma kilka wpisów o tym jak udaje się zarobić kilkaset złotych po czym przestają działać
c) traktuje o "inwestowaniu" na giełdzie, czyli tak naprawdę o handlu akcjami
d) traktuje o zarabianiu na reklamach, co moim zdaniem jest słabym pomysłem dochodzenia do miliona.

Na temat punktów a i b nie ma co pisać.

Punkt c, czyli handel akcjami jest jakąś opcją, ale na swoim przykładzie wiem, że trzeba mieć na to dużo czasu. Praca na etacie często powoduje "luki" w informacjach i dostępie do usług maklerskich, przez co zdarzają się wpadki i zamiast zysku, nagle mamy 5 razy większą stratę.

Punkt d jest najczęstszą dolegliwością. Być może dlatego, że takie blogi zakładają młode osoby, marzące o byciu milionerem i nie posiadające w ogóle kapitału. Zastanawia mnie jedna rzecz: jaki jest stosunek zysku z reklam do czasu zainwestowanego w stworzenie takiego bloga? Jeśli ktoś ma takie doświadczenia bardzo proszę o komentarz, bo mam nieodparte wrażenie, że wyjdzie jakaś złotówka na godzinę. Ja będąc na studiach i mając wolny dzień, czy też nockę szedłem do marketu, by dorobić 50 zł. Pieniędzy mi wprawdzie nie brakowało, ale traktowałem to trochę jak formę ćwiczeń fizycznych i okazję do powiększenia swoich finansów. Teraz wszystkim wydaje się, że w internecie można stworzyć coś, co będzie na siebie zarabiało. A może jednak warto zacząć od normalnej pracy? Nawet jeśli studiuje się dziennie.

Być może mój blog też czeka los blogów z podpunktu b. Być może wiele osób stwierdzi, że się wymądrzam skoro mam możliwość odkładania 2 tys. zł miesięcznie. Jest to jednak wynikiem zdobywania wiedzy przez ostatnie 10 lat. Najpierw 5 lat studiów, później 5 lat pracy. Teraz być może będzie to 5 lat dodatkowego samozatrudnienia, a potem 5 lat prawdziwego inwestowania. Oby.

Jeśli ktoś ma jakieś namiary na blogi osób, które powiększają swój kapitał w inny sposób niż giełda i reklamy, to bardzo proszę o informację. Chętnie poczytam i być może wymienię się doświadczeniami.

wtorek, 7 września 2010

Cel - milion

W podróży podobno nieważny jest cel, lecz sama droga. W przypadku dążenia do miliona cel, a nawet cele pośrednie są tak samo ważne jak sposoby dążenia do niego. W jednym z poprzednich postów napisałem, że gdybym powiększał swój kapitał o 10% miesięcznie, to doszedłbym do miliona po mniej niż 5 latach. W obecnej sytuacji jestem w stanie dokładać co miesiąc 10% i jestem w stanie utrzymać to tempo przez co najmniej rok. Przez ten rok jest czas, by coś w życiu zmienić na tyle, by realne było dalsze powiększanie kapitału w takim tempie.

W najświeższym bilansie z 6 września widniała nietykalna kwota: 9262,24 zł. Przyjmuję ją jako kwotę bazową, powiększaną o 10% miesięcznie. Zatem na początku stycznia 2011 roku kwota nietykalna powinna wynosić 13561 zł. Pół roku później, czyli na początku lipca (czyli mniej więcej rok od czasu kiedy zacząłem więcej oszczędzać) kwota nietykalna powinna wynosić 24024 zł. Nie powinno być z tym większych trudności, a być może uda się zbudować trochę rezerwy, która pozwoli na łatwiejsze osiąganie kolejnych celów. Dalsze cele traktuję póki co z dużym dystansem. Bardzo możliwe, że rozciągnę to wszystko nieco w czasie, ale to dopiero za jakiś czas.

Cele najbliższe i najważniejsze:
6 stycznia  2011 - 13561
6 lipca        2011 - 24024

Cele dalsze:
6 stycznia  2012 - 42560 zł
6 stycznia  2013 - 133571 zł
6 stycznia  2014 - 419222 zł
6 listopada 2014 - melon, milion, duża bańka

Bilans nr 2 - 6 września 2010

Czas na bilans nr 2.
Lokata - Standardowe 1500 zł do lokaty nietykalnej dołożone. Dołożyłem również co nieco do lokaty tykalnej. W tych dwóch pozycjach przyrost jest największy. Wprawdzie to przyrost z pracy najemnej, ale taki jest początkowy plan.

Firma - przez ostatni miesiąc zrobiłem ponad 1000 zł obrotu i wyszło z tego mniej więcej 70 zł czystego zysku. Byłoby tego 2 razy więcej gdyby nie prowizje Allegro. Niestety mało mam ostatnio czasu na rozwój firmy, a chciałbym w niedalekiej przyszłości postawić sklep internetowy, aby więcej obrotu szło przez sklep, a mniej przez Allegro.

Akcje - dobijają dna. Kolejne 7% w dół. Coraz bardziej interesuje mnie debiut GPW. Być może w niego zainwestuję.

Waluty - kilka razy kupiłem i sprzedałem euro na walutomacie, póki jeszcze nie pobierają prowizji. W sumie uciułałem ledwo ponad 5 zł, ale zawsze to do przodu.

Forex - tu przyznaję się i jest mi wstyd, że znów nie trzymałem się swoich własnych zasad. Otworzyłem w sumie 3 pozycje, bo jak zwykle wydawało mi się, że jestem mądrzejszy i "to na pewno się odbije". Straciłem trochę. Później trzymając się swoich zasad odrobiłem ok. 30% tego co straciłem, ale i tak jestem na minusie. Ostatnimi dniami jednak nie miałem na forex czasu, a żałuję, bo euro znów zaczęło się umacniać, w co ostatnio mocno wierzyłem.

Hazard - tu wyszła procentowo największa strata. Zastanawiam się jednak czy serwis bukmacherski nie ma jakiegoś mechanizmu, który nie pozwala wyjść w grach losowych na plus, bo już po raz drugi zbliżam się do odzyskania 80% wpłaconego kapitału i nagle mam same straty, po czym znów zaczynam wygrywać. Cóż... podejmuję próbę numer trzy :)

Reklamy i zdjęcia - bez zmian. Zmiany spowodowane różnicami kursowymi.

Kwota nietykalna wzrosła o prawie 20%. W następnym wpisie postaram się ustalić jakieś plany i cele, żeby na ich tle obserwować przyrost kapitału. Póki co wpisy są troszkę chaotyczne, ale nie mam niestety zbyt wiele czasu.